Wszystko jest fajnie. Nareszcie jesteśmy z fajnym facetem. Facet jest kompleksowo wyposażony: z
poczuciem humoru, inteligentny, pachnący. No pycha, no!
Aż tu nagle wtem znienacka przychodzi dzień, w którym nasz ON zaczyna
zachowywać się, jakby COŚ weszło w posiadanie jego ciała,
ubezwłasnowolniło go i przemawiało jego ustami. Nagle okazuje się, że
rzeczywistość nie istnieje: on wie lepiej, a my jesteśmy jego WROGIEM – śmiertelnym wrogiem, oraz jesteśmy podłe krowy/małpy/jędze, które W OGÓLE nic nie rozumieją.
My - krowy/małpy/jędze podłe - stoimy obok z rozdziawioną gębą, gdyż jest to absolutnie
wykluczone, jakoby ten dwunożny stwór to był nasz Miś, nasz Osobisty, nasz Faflunek ukochany. Miś,
którego znamy jak podszewkę własnego żakietu. Trochę jesteśmy
zaciekawione, ale znacznie bardziej przerażone. Mamy ochotę wykonać
telefon: „Halo? Czy to pan Pellaeon, dowódca talerza latającego? Bo... no, tego - jakby zaszła
taka mała niedogodność, bo właśnie pamięta Pan, jak porwaliście mojego faceta
jakieś dwa dni temu? No, więc chyba zaszło małe nieporozumienie i
oddaliście mi zawartość sąsiedniej lodówki. Oczywiście, nie ma sprawy,
każdemu się może zdarzyć, ale gdybyście jednak oddali mi mojego Faflunka w
ciągu jakichś dwóch godzin, ZANIM ZABIJE NOŻEM TEGO, KTÓRY MNIE TU
WKURWIA, to byłoby fantastycznie! Dzięki z góry. Całuje między antenki”.
I faktycznie przychodzi moment, kiedy nasz Miś wykonuje taki z
nagła RESET, mruga oczkami i znowu jest cały słodki i cały nasz. I w ogóle nie rozumie O CO NAM CHODZI i dlaczego jesteśmy na niego takie wkurwione (bo w końcu jak ma rozumieć, skoro przez ostatnie dwie doby
przebywał na innej planecie, a jego ciałem poruszał kosmita). I proszę mi nie wmawiać, ze kobiety mają podobnie. O nie, nie, nie, nie,
nie! My potrafimy uzasadnić swoje postępowanie. Owszem, czasem
zachowujemy się nieswojo, ale zawsze - ZAWSZE! - oparte jest to na solidnych
podstawach logicznych, na przykład:
- jestem wkurwiona, bo nie było w sklepie suszonych pomidorów, na które miałam ochotę dziś na kolację,
- jestem wkurwiona, bo nie było mojego numeru tych butów, które mi się
podobały jako jedyne w sklepie i na świecie, więc OCZYWIŚCIE akurat tych właśnie nie ma,
- jestem wkurwiona ponieważ wszyscy mlaskają, chrupią i mielą jęzorem, a nie wypada mi wstać od stołu i zjeść w pokoju obok,
- jestem wkurwiona, bo mi się śniło, że tańcowałeś z Krychą, a ja stałam pod ścianą samotnie.
No więc o co z nimi chodzi?
PS: Poruszony w dzisiejszym odcinku temat jest CAŁKOWICIE teoretyczny i nie
oparty na żadnych faktach, ani na niczyim życiorysie, ani nie ma absolutnie odniesienia do
osób które znam lub są moim chłopakiem. ABSOLUTNIE.
A juz myslałam, że o moim P napisałaś. Byłam nawet PEWNA, aż do ostatniego akapitu ;).
OdpowiedzUsuńJa do dziś tego zjawiska nie pojmuje, ale po dobrych paru latach z mężem moim osobistym, jestem przekonana, że to nie ja miewam PMS kilka razy w mięsiacu, że to nie kobiety są trudne w obsłudze itd. itd.
;) ;) ;)
Podobno kobiety podświadomie szukają mężczyzn podobnych do swojego łojca. Może naszego łojca też kosmici czasem porywali i myśmy sobie obie takie ofiary porwań wybrały?! Trzeba zrobić w rodzinie ankietę.
Usuń... moje wkurwiki znadują uzasadnienie z reguły po paru godzinach albo na drugi dzień. Kiedy to mąż widząc wkurwikowaną żonę pyta: CO CI ???? na to ja-ta żona: NIC !!! i mąż odchodzi z lekkością umysłu że o nic mi nie chodzi, a moje wkurwikowo potęguje się z każdą sekundą, aż w końcu nie wytrzymuje i niepytana sypie kurwikami w pauzach motywując oczywiście stan kurwikowania się.
OdpowiedzUsuńKurwiki w oczach taka jedna miała, co jak koń owiec lubiła.
UsuńWieje nudą czy w końcu coś tu się napisze;-)
OdpowiedzUsuńPiszę się, już jestem! WYN PON CZEN TAN! Bardzo.
UsuńHalo juz maj !!!
OdpowiedzUsuńHalo, już jestem!
Usuń