poniedziałek, 12 maja 2014

Jak wiadomo WSZEM WOBEC I W OGÓLE, we wrześniu zeszłego roku odeszłam z ukochanej pracy. Gnijąc w perspektywie bezrobocia postanowiłam z Osobistym umrzeć w ciasnym, ale własnym lokalu, zapomniana przez społeczeństwo i zjedzona przez owczarki alzackie. Wynajęliśmy mieszkanie i odpaliliśmy bloga. Resztę znacie. 

ALE. Ale TAK W OGÓLE odeszłam, bo miałam przez szefową-dyrektorkę alergię z wysypką. Mój ulubiony ex-Prezes, któremu przed odejściem długie tygodnie tłumaczyłam, że NIE MA OPCJI, żadna maść nie pomaga i czym bym nie smarowała, nadal kicham na szefową, walczył długo i rycersko, namawiał, oferował i kręcił głową. Ostatecznie wypuścił mnie wolno mówiąc, że jak kocham, to wrócę. Kocham, rzecz jasna, ZAPEWNIAM, że kocham, ale ex-Prezes w ciemię bity nie jest, chce dowodów. Zapowiedział więc jakiś czas temu, że wrócę do niego, choćby nie wiem co. Powiedział tak:

- Pani Agato! Pani do mnie wróci, choćby nie wiem co!

Na potrzeby mojego powrotu, natchniony moim ociąganiem się, chichotami i doskonale odegraną postawą NIEDOSTĘPNEJ (premierowo, bo jak Osobisty chciał mnie poderwać 10 lat temu, tom się rzuciła na niego zanim jeszcze dobrze "przepraszam, którędy na metrmmmfflbblll...?!" wyrzucił z siebie), ex-Prezes postanowił dać mi wszystko, dwa razy, na wynos. Przyjechał do nas, do mieszkania sprawdzić, czy godnie żyję. Okazało się, że niegodnie. Powitałam go w sweterku, więc O CZY WIŚ CIE uznał, że NA OPAŁ NIE MAM i zaoferował swoje mieszkanie, bo wolne stoi. Zabrał mnie potem do restauracji i chciał mnie obezwładnić, wywołując u mnie śpiączkę cukrzycową ("ciasteczko czekoladowe? ale, JAK TO bez kawki? kawkę z karmelkiem? karmelki to cukierki? ooo, może cukierka-karmelka? karmelek z truskawkami? to galaretkę do tego poprosimy! ale jak to, bez śmietany? oczywiście, że ze śmietaną! tak, to czekoladowe też, jak mówiłem! chyba, że serniczki macie, bo jak macie to poproszę! nie ZAMIAST, tylko OBOK! rety, zaschło mi - jakiś szybki koktajl by się przydał, poprosimy te z brzoskwinią i te w warstwy, trzy razy! pani Agatko, a pani co by chciała?"). Potem zadzwonił 23 razy i mruczał w słuchawkę o długich urlopach, jakie będę mogła brać. W ogóle, to NIC GO TO NIE OBCHODZI czy przyjdę do pracy, BYLEBYM TYLKO PRZYSZŁA. Taka sytuacja.

Przy dwudziestej czwartej rozmowie telefonicznej w końcu żyłka na czole mu pękła - temu ex-Prezesu:

- No, słucham. No. Ile mnie to będzie kosztowało, te błędy moje wszystkie, no? Pani chciała zjeżdżalnię zainstalować kiedyś, tak? I basen kulkowy na wygodne konferencje, zgadza się? Dobrze, no. Niech pani mi to SPISZE wszystko, znajdziemy ludzi, zrobimy. Mamy umowę, tak?
- Nie...
- Okay, będzie bar. Umowa?
- Nie.
- Z barmanem KAWEISTĄ, wie pani, takim co kawy robi z rysunkami na piance. Okay?
- Nie.
- PANI AGATO, NIE MOGĘ ZWOLNIĆ PANI DYREKTOR.
- Nie?

No, to spisałam. Niech to będzie załącznik do umowy o pracę.




Umówiliśmy się jutro na spacer - pogadamy, ponegocjujemy. Mój nowy, wyśmienity Prezes jest super i nie chcę mu łamać serca, ale ex-Prezes MOCNO konkurencyjnie zaoferował, że mogę sobie w biurze zrobić JAKMISIĘPODOBA. Jeszcze nie wiem, co to w praktyce oznacza, ale korzystając z prawa do utopii wybrałam sobie, że podoba mi się tak:

 












Tak w skrócie. Nada się, nie?

5 komentarzy:

  1. Ooo dawno mnie nie było :( bardzo podoba mi się Twój załącznik do umowy, a pokazalas już szefowi? :)
    Ps.jeśli chodzi o to co sobie wybrałaś to kawki przy biurku nie polecam (to z własnego doświadczenia) :) a co do reszty jeśli będziesz pracować w takim miejscu daj znać może i ja się przyłączę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Załącznik pokazałam, ex-Prezes nie omdlał, więc prawie mamy deal! Mryg.

      PS: Miejsce znasz, jak nabierze kształtu - zapraszam!

      Usuń
  2. Jeśli ... a Twój Ex-Szef jest lekko pi... czyt. bezwzględnie oddany swojej Ex-Guci, to ja zeklepuje stanowisko bezpiecznego holdera do kafy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Praca z Tobą byłaby zaszczytem, tylko czy nie jest prawdą, że Twoje ręce trzęsą się, jak tancerzom przy jivie? Rodzice zawsze nam mówili, że możemy zostać kim chcemy, ale jak wychodziłaś z pokoju, to po cichu dodawali: "tylko kardiochirurga z niej nie będzie, ani holdera na kawę...".

      Mryg.

      Usuń
  3. Ale jak regularnie uzupelniam elektrolity ... a mam już sprawdzone jedne o nic Wam nie mówiącej nazwie Gin... to jest ok. WIĘC HOLDEREM MOGĘ BYĆ ( kardiochirurgiem już nie bo już studiować mje siem nie kce!

    OdpowiedzUsuń