Mój rodzony Tata wpoił mi niechęć do syntezatorów, elektronicznych organków i sztucznych fletów, niestruganych. Niesiona tą kulturową antypatią, wlazłam byłam w nocy na Youtuba w poszukiwałam naturalnych brzmień w muzyce współczesnej, bezwzględnie bez skreczowania. Oprócz hymnu Ugandy i składanki "Woda słona, dobra dla łona", zawierającej nagrania odgłosów lasu i morza dla przyszłych mam, wyskoczyło mi jeszcze "SING OFF" - taki teleturniej, co to jest prawie jak "Taniec na lodzie", tylko bez tańca i bez lodu. Bez instrumentów, dodatkowo. Tylko gębofonami można, inaczej skucha i pobite gary.
I mi się taka piosenka upodobała niezmiernie. Wykon taki, nie? Zatem z okazji ósmego marca upubliczniam publicznie mojej publiczności. Najlepszego, Lejdis!
PS: Wychodzimy dzisiaj świętować Dzień Rajstop i BYĆ MOŻE jeść krewetki. Myśl ta cieszy mnie i obrzydza jednocześnie. Kto lubi krewetki? CZY KTOŚ LUBI MAŁŻE?! Zaraz sprawdzimy, czy my lubimy.
Lubię krewetki ;) mniam
OdpowiedzUsuńTo się wspaniale składa, bo JA MAM PYTANIA! Mam dużo pytań! Zgłoszę się z pytaniami za 3... 2... 1...
Usuń