A czy Ty dziewczynko i czy Ty chłopczyku, ukochaliście wczoraj swoją Basię?
Nie wiem, czy to kwestia pochodzenia (bom z kopalnianego miasta i tata mój wbił mi do głowy, że Barbórka ważniejsza jest niż 1 maja) i bardziej mi się w oczy rzuca 4 grudnia, czy to przypadek, ale wczoraj - jak nigdy - świadkowałam szaleństwu imieninowemu. Każdy szukał swojej Basi w telefonie, każdy do Basi SMS chciał pisać, ludzie rozmawiali tylko o Basiach, każdy coś swojej Basi kupował. A jak ktoś nie zna Basi, to wczoraj był społecznym przegranym.
Moja mama zadzwoniła po 18.00 i w biegu, zamieszaniu i malując usta krzyknęła: "jadę do Baśki, będziemy balować, zadzwoń do taty, żeby mnie nie szukał!". Teściowa moja, co to ją wczoraj odwiedziliśmy, coby wesprzeć w sprzątaniu po Wielkim Remoncie, tak bardzo swoją ukochaną szwagierkę/bratanicę/pociotkę (?) Basię obdzwaniała, że się jej numeru telefonu na pamięć nauczyła. "Zadzwoń do Basi" - mówi do Osobistego.
- Zadzwoniłeś?
- Nie.
- Zadzwoń. Jej numer telefonu to 604 XXX XXX.
- Jakby to... ZA CHWILĘ, okay? - powiedział Osobisty, trzymając w jednej ręce mopa, w drugiej drabinę, w trzeciej wiaderko, a w zębach worek gipsu.
- No zadzwoń, no. Jej numer telefonu to 604 XXX...
- I tak nie zapamiętam mamo, poczekaj.
- ZADZWOŃ DO BASI.
- Z a c h w i l ę m a m o z a d z w o n i ę ... - wycedził Osobisty przez zęby.
- Daj ten worek, ZADZWOŃ. Jej numer telefonu to sze...
- POTEMZADZWONIEMAMOZOSTAWTENWÓR!
Teściowa odsunęła się urażona, podeszła do mnie, szturchnęła mnie w kolano, żebym się na niej skupiła (stałam jedną nogą na drabinie, drugą balansowałam i myłam kafelki przy suficie, więc energiczne szturchnięcie teściowej zmusiło mnie do szybkiego skupienia) i półszeptem powiedziała: "Ty dopilnuj, żeby on do Basi zadzwonił, JEJ NUMER TELEFONU to sześćset cztery ix ix ix ix ix ix...".
Chciałam z rana zadzwonić do teściowej i spytać się jaki jest numer telefonu do Basi, bo zapomnieliśmy zadzwonić. Bardzo byłoby to w stylu mojego tatusia. Nie umiem zdecydować, czyśmy z tatusiem są podli czy zabawni?
Polecam pepperoni z "Rolnika". |
Po
mamusi, tak sobie dzisiaj uświadomiłam, mam kubki smakowe. Najlepsze śniadanie, to taki na
przykład piekielnie krzywo krojony chleb swojski bełchatowski, z
pasztetem i pepperoni, z chrupiącymi nasionami w środku.
SZYBKA POBUDKA. Pepperoni na kanapce, pepperoni w sałatce, pepperoni z dżemem, pepperoni z
herbatnikami, pepperoni z pepperoni. Nie jest tak ostre, żeby ogniem zionąć ze wszechdziur jednocześnie. To taki dobry, dziwnie uzależniający frykas.
Mama zawsze takie dziwne frykasy do domu znosiła.
A tata znosił pasztet.
Dzisiaj na śniadanie zeżarłam wspaniałe wspomnienia z dzieciństwa.
... ups nie, nie !!! ...WRRRÓÓĆĆĆ! zainspirowałaś mnie jednak tą kanapą wyjątkowo koślawo skrojona, z papryczką, która mój mąż osobisty się czasami zajada. Znalazłam kiedyś w takiej zdrowo wyglądającej, pikantnej papryczce, wypasioną, równie zdrowo wyglądającą (choć raczej martwą hehehe) larwę muchy robasznicy ;) ...Smacznego !!!
OdpowiedzUsuńDzięki, właśnie z obrzydzeniem zjadłam śniadanie. Chrupało. Sprzedaż produktów "Rolnika" w grudniu gwałtownie spadnie!
Usuń