wtorek, 3 grudnia 2013

Zdaje się, że fragmentem wczorajszego posta doprowadziłam do załamania nerwowego kilku osób. Siostra moja złapała się za głowę i zaczęła szukać w sprawdzonych źródłach porad na lepsze jutro, marszcząc brwi i mrucząc pod nosem, że wszystkiego musi sama dopilnować i że ze mną, to jak z dzieckiem. Koleżanka #1 napisała maila - BO GŁUPIO JEJ BYŁO DZWONIĆ DO UMIERAJĄCEGO - że jakby co, to mogę z nią zamieszkać. Koleżanka #2, wyraźnie łkając, napisała mi SMS z motywującym do walki przysłowiem japońskim. Osobisty przeczytał posta i prychnął pod nosem. Różne poziomy wrażliwości.

Chciałam powiedzieć, że DOCENIAM, ale i deklaruję, że jest cacy. Dziś wstałam jak skowron jakiś, zerwałam się o 5.00 wyspana, jak młody bóg. Jest godzina 5:30, głowa umyta, maska na włosy nałożona, piling gębowy zrobiony, papka cytrusowa na twarzoryju. Wsiąkam przez kolejne 40 minut, oglądam coś na YT, przeglądam pomysły dekoracyjne na dzisiaj i jem śniadanie: wielozbożowe, z jogurtem, odżywcze i tak zdrowe, że dostaję czkawki, bo organizm - nieprzyzwyczajony - odrzuca witaminy. Odpalam muzykę.


Lakier do paznokci - obskurny i z odpryskami - zmywam. Przed prysznicem pośniadaniowym zrobię peeling dłoni (cukier, oliwa, cytryna:  zmieszać, nabrać w garść, czochrać w dłoniach przez kilka minut). Potem szybki manicure bez malowania - dzisiaj ODŻYWCZO będę się traktować i NAWILŻAJĄCO. Sezon świąteczny idzie, imprezy, spotkania, rajstopy - trzeba zadbać o gładkie końcówki.

Będzie już około 8.00. Wysmaruję się balsamami i cielsko namaszczę czym się da, coby mazidła wsiąkały, podczas gdy ja posiedzę kilka godzin z laptopem i będę pisać poprawki do zleceń. Po poprawkach wezmę się za lodówkę - umyję, ułożę, posprzątam i ozdobię. 

Bardzo to to mnie cieszy.
A potem sosnowy regał ogarnę - też mu się bombka należy, albo kokarda chociaż. Około 16.00 zrobię obiad, chwilę potem przyjdzie Osobisty, ucałuje mnie w czerep. Zjemy. Pobawimy się godzinę w ratowanie świata i zabijanie obcych, może wyjdziemy na spacer, bo w powietrzu już przyjemnie pachnie śniegiem. A wieczorem, po wrzuceniu na bloga zdjęć lodówki (i może regału), napiszę do wszystkich znajomych, że termin imprezy #2 został wczoraj zmieniony: ROBIMY PARAPETÓWKOWEGO SYLWESTRA.

2 komentarze:

  1. JAZZ jest OK!! A ja będę jazzować PESZKOWO M. 6.12.13 w BOGARDZIE!!! Piatek-20.30

    OdpowiedzUsuń