środa, 20 listopada 2013

Babcia G. wróciła z sanatorium. Przywiozła ze sobą do domu tego samego, dobrego wujka B. Nic się nie zmieniło, na szczęście. Wujek nadal jest jej "sówką". Wujek jest zresztą też moją sówką, bardzo wujka lubię. No ale - ALE! - ale teraz jest historyjka time, na dobranoc.

Teściowa moja zaprosiła nas i nowoprzyjezdnych do siebie, zastawiła na powitanie stół bogato wszelkimi dobrociami świata - od flaczków, przez bigosy, aż po mocno suszoną kiełbasę i marynowane skarby. Om nom nom nom!

Babcia zasiadła do stołu, nałożyła na talerz co pyszniejsze kąski i zaczęła łapami machać po cudzych talerzach: - A co tu masz? A jak to smakuje? Z czym to jesz? Taki tylko kawałek wezmę! - za każdym razem paluchy wtykając. 

Pytam się więc babuszki kochanej, nie żałując jej nigdy niczego, co ona taka wygłodniała? Babcia spojrzała na mnie wzrokiem pełnym bólu życiowych doświadczeń i powiedziała:
- Wiesz, w tym sanatorium to ja z wujkiem jadłam pięć posiłków dziennie i to same marchewki, ryż bez sosu, ziemniaki z wody, też na sucho, żadnego masła czy skwarek. Nic do jedzenia nie było. Bo wujek miał cukrzycową dietę, a ja wątrobową. A ta Grażyna z Tczewa, co ci opowiadałam, że z nami przy stoliku siedziała, nie miała żadnej diety, więc sosu miała na talerzu aż się wylewało!
- Aaaaa, i tak kusiła cię trzy tygodnie... - pokiwiałam głową ze zrozumieniem.
- NO CO TY, WNUSIA?! Poszłam do kuchni i mówię babie: "lej tego sosu!", a ona do mnie, że sos mięsny jest, a ja mam chorą wątrobę, nie da rady. To jej mówię "nie twoja wątroba, to się odpierdol - LEJ TEGO SOSU, TYLKO DUŻO!".
- I nalała... - bardziej powiedziałam, niż spytałam.
- No pewnie, że nalała. Potem już nie musiałam się prosić, sami nakładali

Babcia wróciła.
Pisownia boleśnie oryginalna.

PS: Kupiłyśmy sobie z koleżanką G. po dwa komplety lampek IKEA Strala (z przesyłką 60zł na łeb). I zamówiłam podkłady do 30 kartek świątecznych. HURRAAAA, zaczęło się!

Na szafę toto chyba.

2 komentarze:

  1. Jakie ladne gwiezdziste lampki! Pozazdroscilam wiec jutro czym predzej do Betlejem sie udam ... Ups sorry do IKEA mialo byc hihi i se kupie :-P a poza tym milion swieczek bo lubie swieczki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. CIOCIA DOBRA RADA MÓWI: herbacianych świeczek w IKEA nie kupuj, bo chociaż pachną w opakowaniu jak marzenie fetyszysty, to po zapaleniu nic z nich poza dymem nie ma, a trwałość jednej świeczki to około 25 minut. O!

      Usuń