Dzisiaj w naszym emkwadrat był dobry dzień, sukcesów 5 na 6 możliwych.
1) Nikt nas nie napadł, chociaż w domu roiło się od gotówki, po którą Pan Zarządca przyszedł w ramach czynszu.
2) Zrobiłam małą księgowość, bilans zysków i strat dla tymczasowo bezrobotnych. Wzięłam pod uwagę udział zakupów codziennych i niecodziennych, słoików od teściów i rodziców, jajek od dziadziusia W., zrazów babci G. mrożonych, wyprzedaży na allegro i kilku zleceń do zrobienia przed Nowym Rokiem. Przewidziałam scenariusz czarny oraz szary domowego budżetu i wyszło mi, że spokojnie jeszcze kilka miesięcy nie umrzemy z głodu, choćby nie wiem co!
3) Mamy nowy gadżet, który posłuży jako dozownik płynu do naczyń, który teściowa kupiła w kolorze szafki, którą kupiła w kolorze przewodnim kuchni, którą urządzam. Wiadomoococho.
4) Półpoślad na ścianie, który wyrzeźbił Pan Dozorca niemal się wchłonął i niemal nie widać go przez wejściem do domu. Niemal.
5) Z robotą do przodu, bo brak internetu doskonale wpływa na skupienie i trzymanie się w ryzach ustalonego harmonogramu pracy. Ideałem nie jestem, ciągle wymyślam zajęcia inne niż siedzenie przed monitorem, ale są to zajęcia przydatne ludzkości: mycie podłóg, mycie wanny, składanie prania w idealną kostkę trzy razy dla pewności. A potem znowu sruuuu, do roboty. Bo mnie w żołądku ściska, że nie wyrobię się w czasie. Chociaż się wyrobię.
6) Teściowa zrobiła szczawiową, Osobisty doturlał dziś do domu wielki słój. Źrenice mi się rozszerzyły, łzy napłynęły do oczu, serce mocniej zabiło. CAŁY SŁOIK DLA MNIE. - Ffffflblblablabla... - powiedział Osobisty, ale go nie słuchałam. Myślałam, że się oświadcza, bo po cóż by tyle szczawiowej targał, jak nie w ramach pierścionka? Więc kiwałam głową i łapczywie wpatrywałam się w słoik. Ale okazało się, że to na jutro. Do podziału. Pfff...!
Czy u Was też same sukcesy, poza szczawiową?
O ludku ludku, SZCZAWIOWA !!! Ja Kocham, Uwielbiam ... SZCZAWIOWĄ !!! A słoik taki ogromny i do podziału :)-proszę o Adresik, będę skamleć razem z Panem Łomiarzem pod łoknem -on pewnie za chińską zastawą a Ja za choćby łyżeczką SZCZAWIOWEJ-no może o dwie łyżeczki, bo to tak zdrowo-za Mamusię, za Tatusia, a w sumie ja rodzinna jestem brata też mam no i w sumie własną córkę i 2 siostrzeńców i siostrzenicę no i Szynszyl Fafik-tez członek rodziny-więc miseczka SZCZAWIOWEJ się uzbiera :) JUPI JAJ SZCZAWIOWEJ MISKE DAJ !!! A poza tym to nie musicie się martwić u Nas -a baardziej u Mła ok.
OdpowiedzUsuńNIE DAM. Moje oświadczyny były to! PS: Oj, jaka dobra była. Jaka odpowiednio kwaśna, odpowiednio gęsta. O rety, o rany. I jajeczko było i grzanka. Miskę wylizałam bezwstydnie.
UsuńMoją miseczkę SZCZAWIOWEJ wylizałaś?!? No faktycznie winnaś się wstydzić !!! Na parapetówce mam nadzieje, że nadrobisz to FOPA !!!
Usuńszczawiową zjadłaś, nie podzieliłaś się, a oświadczyny??? jak Cię znam heheh Osobisty musi zrobić kolejne i kolejne i kolejne podejście hehhe ;P. 3maj się!! bądź dzielna!!! mąż to nie najlepsza inwestycja !! hehehe xxx
OdpowiedzUsuńSzczawiową mnie trochę uwiódł, ale dopiero przy serowej zaczynam się wzruszać. Bo teściowa robi taką gęstą, z kulkami mięsnymi. O RETY!
OdpowiedzUsuńNo nie, co ja mówię?! Zaraz mi tu o kulkach mięsnych i męskich zaczniecie z Tomtomową pisać. Durna ja!
Usuńa może mięsny jeż?? Ty go zjesz, Ty go zjesz!! :P:P:P
OdpowiedzUsuń..mięsny jeż, mięsny jeż, ON gotuje TY go jesz :) ech jaka Ja się twórczorymnięta stałam w tej szafie ..
OdpowiedzUsuń