czwartek, 14 listopada 2013

Nie ma tu wyjątku, nie istnieje granica,
Nie ma też znaczenia gust, czy aparycja,
Nieważna pora dnia, ni świątek, czy niedziela,
Nigdy nie okłamuj dziewczyno przyjaciela!

Uważam – OWSZEM, TAK – mam opinię! - że kobiety lekutko NADUŻYWAJĄ pojęcia „przyjaciel”. Tak sobie myślę. Bo kiedy słyszę – a historia jest to z dzisiaj - jak jedna dziewczyna mówi do drugiej, że idzie z przyjaciółką na kawkę, bo od liceum nie gadały, to mi szyja wysypką zachodzi. A jak później jeszcze doda, że jej przyjaciółka to generalnie sucz, bo się z Kryśki chłopakiem całowała, to się zaczynam drapać. Dzisiaj było nader zabawnie, bo się dwie najlepsze w bloku przyjaciółki pokłóciły o patelnię. A ja w kuchni siedząc i pracując, notowałam, żeby nadążyć co głos wentylacji niesie i Wam donieść:

- Używałaś mojej patelni? – warknęła jedna.
- Nie, a co? – z lekkim wahaniem, ale wyzywająco odpowiedziała druga.
- Używałaś, ku***! – krzyknęła pierwsza, pewnie córka Pana Majstra.
- A może i używałam, i co żal ci? – tamta zagrała pod włos.
- Spier***, własną przyjaciółkę okłamywać.

Zatem, drogie dzieci, NIE OKŁAMUJE SIĘ PRZYJACIÓŁ.
Bo patelnią w ryj.

Ja na przykład mam takiego prawdziwego przyjaciela. 
Od kiedy się poznaliśmy, widzimy się codziennie. I szczerzy jesteśmy ze sobą do bólu:

- Robimy coś dziś?
- Nie chce mi się w sumie...
- Też jakoś dziś nie w formie jestem...
- Nawet wiesz, z Tobą mi się nic dziś nie chce. Wiesz, taki dzień.
- Spoko kochana, rozumiem. Do później, czy tam do jutra.
- No pa.

I jest fajnie. Żadnych żali, pretensji niewypowiedzianych. W chwili samotności zawsze jest pod ręką. Kiedy szukam wymówki na moje lenistwo, zawsze mi wymówką służy. Wytrwały jest, nigdy się nie łamie, chociaż muszę przyznać, że już sobie na nim poużywałam. I sama też dbam o niego jak mogę. Codziennie sprawdzam, czy wszystko z nim okay. Czasami tylko patrzę z czułością, czasami pogłaskam przechodząc obok. Taka samorodna, trwała więź. Zjawił się nagle, niezapowiedziany. I będzie ze mną zawsze. Mam nadzieję.

Mój ulubiony składak do koszulek.

Słuchamy tej samej muzyki.
Lubimy się dobrze zabawić.

Oboje dużo czytamy.
Mi casa es su casa!
Lubimy myśleć o życiu.

 A kiedy Osobisty robi się zazdrosny, że spędzamy ze sobą za dużo czasu, składak mydli mu oczy prezentem. W piętnaście minut od zera, do bohatera!

PS: Dzisiejszy post zawierał lokowanie mojego ulubionego - jak do tej pory - produktu do organizacji domu. Post sponsorowała tequilla z sokiem pomarańczowym i litera "S".

2 komentarze:

  1. hmmm ja też lubię zabawki, ale TY to już przesadziłaś ;P taki "dziurawy" ten twój friend, i duży a mimo to, piszesz, że poręczny ... hmmm sama nie wiem co o tym myśleć.
    A u nas już coca-cole świąteczną w radio zapodają i w drodze do pracy sobie słucham, a w tv to Majewskiego świątecznego widziałam, więc już rzeczywiście "coraz bliżej Święta, coraz bliżej Święta' ;):):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, szukasz dziury w całym! Mryg.

      PS: Przeglądaj allegro, musimy wyszukać ciekawe materiały świąteczne i złożyć zamówienie u rodzicielki, bo podobno nie-taki-Święty Mikołaj do Was leci 5 grudnia!

      Usuń