Rozparcelowałam walizkę z piwnicy i jestem w połowie torby. W jednym pudełku znalazłam kilogram guzików, cekinów, wycinek filcowych i kartonowych - wszystkie zmieszane do kupy, bo jak robiłam jakiś album scrapbookingowy albo inną wyklejankę, to TAK BARDZO BYŁAM ZMĘCZONA DOLĄ ARTYSTY, że nie miałam siły posprzątać. Trzy lata później, bawiąc się w solidną panią domu, płacę za swoje grzechy. No to zaczęłam guziki iskać, przebierać, ziarnko do ziarnka, coby porozdzielać: cekiny osobno, filc osobno, skrapki osobno. I tak minął mi dzień, kopciuchowi jednemu.
W międzyczasie, dla przyjemności ogarnęłam biżuterię.
(reklama)
Jakieś trzy tygodnie temu, kiedy nie miałam jeszcze internetu, poprosiłam moją N. żeby mi zamówiła takie organizery-sukienki na allegro - groszowa inwestycja! - co to je sobie upatrzyłam i uznałam, że są super. BO SĄ. Do tej pory biżuterię trzymałam splątaną w pudełkach, na wieszakach niestabilnych, ale fikuśnych, w szufladkach, gdzie kilogram koralików leżał na kilogramie kolczyków. Część była na dnie i nigdy jej nie używałam, część była powyginana od wyszarpywanie z tegoż dna.
Niedobrze.
Przed przeprowadzką posprzątałam w tej otchłani chaosu, oddałam część koleżankom, trochę babci G., trochę teściowej. Każdy uszczknął coś ładnego. Zostałam z trzema kilogramami często uczęszczanej biżuterii, którą pochowałam do pudełek, skrzyneczek, pakunków po cygarach. I trzymałam na górnej półce w szafie po babci G. Aż po dziś dzień, kiedy to wyrzuciłam wszystkie skarby świata na łóżko i zaczęłam sprzątać.
Podzieliłam skarby wg przynależności anatomicznej: kolczyki wiszące i kolczyki-wkręty, pierścionki, naszyjniki. Plus minus jakieś sieroty z pomiędzy tych gatunków. Dobrze zrobiłam, że uparłam się na cztery organizery, bo w ten sposób każde świecidełko ma swoje miejsce, wszystko widzę na pierwszy rzut oka, nie muszę tuż przed wyjściem rozplątywać łańcuszków, rzemyków i kordonka, a później - piszcząc tak, że tylko psy mnie w sąsiedztwie słyszą - pluć się na lewo i prawo, że wszystko się rozwala i "ten debilny naszyjnik najwyraźniej chce mnie zabić, to nie mój dzień, nigdzie nie idę!". CUDO!
Jestem kijowym fotografem, ale świetnie podgrzewam zupę. |
A w szafie, gdzie czcigodne organizery trzymam, zajmują one 3 cm szerokości. A nie całą, psia jucha, półkę. Na półce postawię pudełka, w pudełkach piżamki, albo szlafroczki, albo majty zimowe. WSPANIALE I KOBIECO! Można zgapić i kupić, nie będę się gniewała. Na przykład o TUTAJ, za 9-16zł + dostawa.
(po reklamie)
Chyba mnie przekonałaś :)
OdpowiedzUsuńA z tyły są dodatkowe wieszadełka na naszyjniki, jeno ja ich nie użyłam, bo mi w sam raz kieszonek styknęło. ALE SĄ, jakby co. Mryg.
Usuńheheh jasne "złym fotografem" heheh ... specjalnie tak "oświetliłaś" te biżuteryjne kieszonki, żebym nie przyfilowała czegoś mojego ;P
OdpowiedzUsuńNie mam nic Twojego, a nawet gdybym miała, to przecież nigdy nie lubiłaś tych jasnozłotych wiszących kolczyków z takim sopelkiem na dole! Mryg.
UsuńJak byś potrzebowała jeszcze jeden wieszak jest mnie elegancko zapakowany w kartonik;-)jeśli się nie skusisz będę próbowała pchnąć dalej;-)
OdpowiedzUsuńPrzeczuwam nadchodzącą transakcję z Alicją!
Usuń