Z porażek dzisiejszego dnia, to poszłam dzisiaj do fryzjera, coby uwodzicielską być i dziewczęcą. Włosy mi obcięła Pani Fryzjerka wspaniale, uczesała mnie na gładziutko i ślicznie. Sąsiad zauważył, sąsiadka zauważyła, Pani Z Kiosku powiedziała, że ślicznie dziś wyglądam. Ale Osobisty nie zauważył. Teściowie też nie, więc mu nie podpowiedzieli. To już TEN ETAP związku. Czyli możemy się niebawem żenić.
Natomiast z sukcesów dnia dzisiejszego, to zadzwonił do mnie mój były Pan Prezes, mój ukochany ex-szef i mnie swoim władczym głosem w nowy dzień wprowadził. A było to tak:
DAWNO, DAWNO TEMU...
Była taka sytuacja, że teściowa leżała w szpitalu i ledwo co jadła, więc chciałam zadzwonić do teścia i spytać, co mamy kupić, bo jedziemy do niej i po drodze do sklepu weszliśmy. Wybrałam więc telefon z listy kontaktów i - czytając jednocześnie etykietkę na puszce kukurydzy - przyłożyłam telefon do ucha. Słyszę:
- Taaaak?
Mój mózg już wiedział, że coś jest nie tak, głos nie ten, za dużo w nim szelmowskiego uśmiechu. Ale mózg mój działa powoli, a usta tym bardziej nie nadążają. Odpowiedziałam więc błyskotliwie:
- TATUŚ?!
- Taaaak, tatuś. Co tam, pani Agatko?
A potem dostałam wylewu i chyba popuściłam. Nie pamiętam. Bąknęłam "ojesuprzepraszampanieprezesie" i odłożyłam słuchawkę.
A DZISIAJ RANO...
O 7:50 rano rozdzwonił się mój telefon. Myślałam, że budzik, albo Osobisty czegoś zapomniał, albo moja N. jest w ciąży - NO COŚ SIĘ MUSI DZIAĆ, SKORO DZWONIĄ DO MNIE O TEJ PORZE. Tak? No. To wymacałam telefon ręką i mocno zaspanym, zachrypniętym, bełkoczącym głosem mruknęłam:
- Mmmmmhaaaloooo?
- Wstawaj córcia, loki kręć!
- ŁOJESU, dzień dobry Panie Prezesie...
- Masz brokat?
- No mnóstwo, mnóóóóóstwo brokatu mam Panie Prezesie...(ziew)
- No to pani wstaje i nakłada, pani Agatko. Będziemy się ocierać i ja też będę miał brokat!
BROKAAAT, BROKAT EVERYWHERE! Prezes też czuje zbliżający się okres świąteczny! I w razie gdyby niechcący na tego bloga wpadł i niechcący skojarzył, że on to ON, a ja to JA, dedykuję mu poniższe zestawienie pomysłów na prezenty: 1) biżuteria, 2) dla panów i 3) wymagające lekkiego wysiłku.
BIŻUTERIA
Pamiętacie, jak się tak kordonki na włosach zaplatało? HA! Zarabiałam na tym krocie, serwując obwoźne usługi dziewczynom na osiedlu. |
Perły i satyna, bardzo proste, bardzo eleganckie. |
Na Allegro takie szaliki kosztują 25-35 złotych. A tu proszę, instrukcja krok po kroku! |
Dla młodych dam. |
Najładniej wyglądałyby chyba w zestawie po trzy na jedną rękę. |
Jeśli ktoś ma niskich ludzi w rodzinie i dodatkowo potrafi robić proste wzory na szydełku. |
DLA PANÓW
Gotowa mieszkanka przypraw na grilla, najlepiej z ziarnami jałowca, albo innym składnikiem wódki. Bo każdy pan lubi dobrze przyprawione mięcho, taaak? TAAAK! |
Można zrobić podobny prezent wielu panom, albo jednemu panu prezent o wielu smakach. A na etykietę nakleić wydrukowane zdjęcie rodzinne, własne, świąteczne, zabawne. Nawet moje możecie wkleić. PFF... |
Praktyczna rolka do odrywania kawałków papieru w sam raz na listę zakupów. No bo kto najczęściej robi zakupy, JA SIĘ PYTAM? Panowie, wedle rozkazu, wiadomo. |
LEKKI WYSIŁEK
Nie trzeba być moją mamą rodzona, żeby umieć nos i kółka do koszulki przyszyć, tak? NO! Ale maszyna się przyda do szycia. |
A to wersja dla dziewczynek. Proste to to! Nawet bez maszyny można by. Nawet na klej gorący. W sumie tego bałwanka na górze też można na klej, nie? Oświecenie spłynęło na mnie po czasie. |
Easy-peasy. A małe choinki są u nas na bazarku, we "Wszystko za 4 złote". |
Banalny pomysł na kolorowankę: wybrać kilka fajnych zdjęć rodzinnych, przerzucić przez jeden filtr w Photoshopie, wydrukować, spiąć w świąteczną okładkę. O! |
A jeśli ukochany dziadziuś ma biało-zielony pokój, to można biało-zielone paski porobić. Jakby kto nie wiedział. |
Ta z kokardką - CUDOOOO! Jednak bez maszyny do szycia wyjdzie wiocha, myślę sobie. |
PS: Zrobiłam strój halołinowy dla mnie i Osobistego. Będziemy filmem na Youtubie. Moja N. mówi, że do dupy wykonanie, w skrócie. Dopisuję do tabelki z wizytą u fryzjera.