poniedziałek, 28 października 2013

Zaprawdę powiadam, że niedziela to dopiero początek oraz ACH, CO TO BYŁ ZA DZIEŃ!

Wszystko, co powinno się dziać na przełomie roku lub półtora, będzie się działo w tym miesiącu. Witaj, piękny listopadzie. My się wyprowadzamy, więc mamy wyposażeniowo - renowacyjne zadania w planach na każdy weekend miesiąca. Teściowie remontują dom i robią podwieszane sufity, więc u niech będzie się kurzyło co najmniej dwa tygodnie listopada. 

A dziadki - babcia G. i wujek B. - wybrali farbę w kolorze zielonego groszku i mandarynki, podrzucili nam pod drzwi osiem puszek i ogłosili, że zaplanowali wielki remont mieszkania: zrywanie podłóg, wygryzanie futryn, szpachlowanie sufitu, miotanie kafelkami na balkonie, malowanie ścian - a wszystko to, podczas SWOJEJ NIEOBECNOŚCI. Mhm, o tak. Zatrudnili Pana Majstra z ekipą, ekipa przybędzie 28.10. - "wracamy za trzy tygodnie!" oraz "robimy to dla was, jak umrzemy, będziecie mieli ładne mieszkanie!". Ekipa boruje od rana.

Wczoraj rano wstałam więc skoro świt, bo babcia G. i wujek B. mieli zostać zawiezieni przez mojego teścia i Osobistego do sanatorium (350km w jedną stronę, a "pociągiem jeździ ten, kto ma wyrodne dzieci") i trzeba się było z nimi pożegnać. Babcia G. zapakowała się w 4 walizki i 3 etui na ubrania na wieszakach. W walizkach była pościel na zmianę, zapasowe łóżko polowe na wypadek okupacji, a także zastawa stołowa, gdyby ktoś do ich pokoju chciał przyjść w gościnę przed potańcówką i masażami. Na jednym etui/wieszaku babcia miała dwie garsonki: na potańcówki i niedzielną, na drugim futro z lisa, na trzecim wujkowy garnitur, co do którego wujek nie miał prawa głosu, bo wieszaki są babci. Wujek zmieścił się w dwie walizki, ale to tylko dlatego, że zawartość trzeciej miał na sobie: podkoszulkę, koszulkę, koszulę, sweterek, bluzę, kamizelkę, szeleczki i zimową kurtkę.

Osobisty zadzwonił do mnie, kiedy dojechali na miejsce i piskliwym głosem wysapał:
- Jak niosłem te walizki przez hol, to WSZYSCY SIĘ ZE MNIE ŚMIALI, a bab... - ale nie usłyszałam, co chciał powiedzieć o babci, bo w słuchawce było słuchać już tylko ją, kiedy energicznym i rezolutnym głosem wyjaśniała kierownikowi hotelu, że jego brak kompetencji wyznaczyć można na podstawie długości stolika w ich pokoju, na którym to stoliku DEFINITYWNIE nie da się podać obiadu - Przez trzy tygodnie jeść trzeba, nie sądzi Pan? Na sanatoryjnych sałatkach nikt jeszcze nie wyżył! Tatko, powiedz im jak ci cukier spada! Co się wtedy z tobą dzieje? - groźnie łypnęła okiem na wujka B. i podniosła brew, przypuszczam.

W międzyczasie moi rodzice ruszyli w podróż do stolicy. Jak tylko przyjechali, przywitali się i tata wyrzucił z siebie gromadzoną cały poranek nienawiść do wszystkich: cyganów, polityków, templariuszy, cyrkowców, motorniczych i kierowców, oddał mi kluczyk i przewiozłam go do nowego mieszkania. Zrobiliśmy osiem kursów parking-mieszkanie, żeby znieść do środka wszystko to, co wyprodukowała mama, lub co przywiózł do poskręcania tata. Zdjęcia jednej szesnastej wyrobów mama wysłała mi mejlem przed przyjazdem:

Mama uszyła pierdyliard poduszek: czarnych, czerwonych, białych i czarno-czerwono-białych. W tle widać zaczątki obrusów, serwetek i podwalinę pierwszego bieżnika.
Za czasów kawalerskich, kiedy mieszkałam samotnie jak palec hen hen, daleko w stolicy, dostałam od rodziców fotel PELLO z IKEA. W nowym mieszkaniu Pan Zarządca wstawił identyczny. Mama uskuteczniła więc przedwczoraj renowację obicia i będziemy mieli dwa soczyście czarne siedzidła. Hurraaa!

Tata zarządził, że moją sztalugę przywiozą. Mama zarządziła, że ma też IDEALNY obraz w piwnicy. Moi rodzice doskonale zarządzają, oboje!


Potem przywiozłam też mamę i teściową, coby fachowym okiem oceniły potencjał lokalu. Teściowa, zaznajomiona już z mieszkaniem, kiwnęła z aprobatą głową i zaczęła podziwiać lokalną florę. Mama, nówka sztuka na naszych włościach, westchnęła, uśmiechnęła się, wciągnęła duży haust powietrza na tarasie, podwinęła rękawy i zaczęła:
- ustawiać szafy,
- mierzyć kanapy,
- przymierzać tapicerkę,
- doszywać warstwy puchu do warstw puchu,
- ubierać poduszki w poszewki,
- wiązać sznureczki,
- naciągać gumki,
- szacować wielkość obrusów i bieżników,
- zaznaczać, przypinać, notować, podkreślać, a wszystko to, trzymając w zębach szpilki krawieckie. Zapisała też, że KONIECZNIE na ZA TYDZIEŃ musi uszyć:
- obrus do kuchni,
- bieżnik na parapet,
- rękawiczki kuchenne,
- to takie coś kwadratowe czym się gorące garnki za uszy trzyma,
- podkładki pod stojak,
- wymoszczenie pudełka po cygarach, żebym na biżuterię miała,
- serwetki pomarańczowe lub zielone,
- niewiemcojeszcze.

Poprosiłam mamę, żeby robiła zdjęcia składników i efektu końcowego każdego dzieła, takie w stylu "PRZED" i "PO". Dla uciechy oczu naszych.

Ja jestem mniej zdolna, ale mam wielki entuzjazm, dostałam więc w przydziale pomalowanie szafy babci G. dwiema warstwami farby białej. Będę dokumentować "przed" i "po", niemal każde maźnięcie, oraz - OŁ JEJOR! - doskonale cykam fotki z rąsi. Materiału na trzy posty!

A kiedy po pomiarach, przymiarkach i pierwszych próbach sprzątania wróciliśmy do teściowego domu, był obiad z kapustką czerwoną. Om nom nom nom. Kto nie lubi czerwonej kapustki, niech mi odda swoją porcję. Potem rodzice wyruszyli w drogę powrotnę, a potem wrócili chłopcy, a potem zjedliśmy śledziki, a potem zasnęłam. Człowiek-impreza generalnie.

A teraz jest dziś i szukam świątecznych pomysłów na ozdoby i prezenty. O TAK, TAK! Właśnie tak: przeprowadzamy się w ten weekend, więc techniczne rzecz biorąc PO HALOŁIN i całym tym pomarańczowo-dyniowym szaleństwie. Mogę więc od razu, od poniedziałku, uderzać w klimat bożonarodzeniowy. Tym bardziej, że w sobotę w IKEA widziałam wielkie stoiska bombek, choinek, reniferów i światełek. OFICJALNIE: ZACZĘŁO SIĘ!

9 komentarzy:

  1. sezon świąteczny rozpoczęty ... już tydzień temu w sklepie przypadkowe 3 osoby zaczepiły mnie zagadując "o już za chwilę święta super prawda?? :):)", a że grzeczna RACZEJ jestem to grzecznie przytaknęłam, myśląc jednak zupełnie co innego . Ludzie jeszcze październik się nie skończył!! Ale spoko, cieszcie się w końcu wolno Wam, planujcie jak udekorować choinkę i takie tam . W sumie opcja 1,2,3 propozycji odnowienia szafy po babci G super sprawdzi się na choince, bo jednak Boże Narodzenie, to okres wyjątkowo odpustowych dekoracji ;)... nawet ja mam wtedy totalnie odpustowo w każdym kącie mieszkania i poza mieszkaniem hehehe.
    Ups... rozpisałam się sorry w końcu to nie mój blog hehehe, już oddaje klawiaturkę pani od babci G ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas nikt nie zagaduje, ludzie chodzą między regałami ze wzrokiem wbitym w podłogę. Nikt nie przychodzi w piżamach, żadnego mężczyzny w sukience, żaden kasjer nie ma tatuażu od czoła aż po pępek. NUDA, ZERO KOLORÓW. Zazdroszczę tamtejszej atmosfery. A Ty, Polsko, rozkręcaj się.

      Usuń
    2. nudny kraj:-( ... zadnych ekscytujacych sytuacji podczas porannej pizamowej wizyty w piekarni czy mleczarnu?! zero?!

      Usuń
  2. Całe szczęście, że mi też ociupinka z niezwykłego daru i ogromnej chęci MADE BY BABCIA E. skapuje :) tzn. naszemu 116. A tak na marginesie alem ciekawa tej szafyyy ... majlik czynny 24 h :) TOM

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie pominę Cię w żadnej publikacji, mailu, zdjęciach, wysyłce - już wszystkie maile do siostry A. z automatu skieruję także do Ciebie. Bałabym się spróbować inaczej! Mryg.

      Usuń
  3. Łooo Matko! z jednej strony fajnie tak mieć rodzinę,która bardzo chce pomóc ale jakby mi się moja Rodzicielka, lub (a nie daj tfuuu !) Teściowa, zaangażowała w urządzanie mieszkania ( byłego jak i obecnego) to bym chyba zwariowała....A na myśl o świętach dreszcze przerażenia mnie przechodzą - mam nadzieję że uda się to wszystko ogarnąć szybko,sprawnie i bezboleśnie ,ewentualnie z przerwami na zmianę pieluchy u Młodej :) A.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co Ty opowiadasz? Ty nosisz w brzuchu przepustkę do nicnierobienia w te Święta - babcie będą dookoła Ciebie tańczyły, jak na palcach, szanowny małżonek ciężar zabawiania gości przejmie, a Ty się Młodą rozkoszuj. Pamiętaj też co jakiś czas teatralnie złapać się za plecy - NIECH CI KAŻĄ USIĄŚĆ. Mryg.

      Usuń
  4. Bardzo interesujące. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń