CO TO BYŁ ZA PIĄTEK. Umowa podpisana, zaliczka zapłacona, a Pan Buc z biura nieruchomości dostał swoje niezasłużone profity. Mogę oficjalnie cykać foty wynajętego mieszkania. Oto, przepaństwa, na zdjęciu uchwycono duży pokój, sypialnię, sypialnię gościnną, biuro, salon kosmetyczny, pokój kinowy, garderobę i pokój uciech.
Wczoraj był business friday, a dzisiaj jest active saturday. Myśmy są sportowcy z Osobistym, królowie fitnessu, baronowie umięśnienia, Pan i Pani Piechur. Zwłaszcza ja, bo ja bez motywacji wysiłkowi się poddałam. Mimo oczywistej nadwagi. Bo tata mój własny nas tak dzisiaj od rana pod włos wziął i zmobilizował:
9.00 rano: dryyyń drryyyyyyyyyń! dryyyń!
9:13 rano: dryń dryń dryń dryyyyyyyyyyyń!
10:00 rano: dryyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyń!
10:22 rano: dryń drrrrrrrrdrdrdryyyyńdyńdyń!
10:34 rano: dryyyyyyyń!
- halo? - mruknęłam.
- ŚPIIIIIIIISZISZISZZZZZ? - nienaturalnie piskliwym głosem wysyczał rodziciel.
- mmmmm... - kliknęłam czerwoną słuchawkę, przysięgam na bogów, że NIECHCĄCY!
Tata obraził się na trochę, ale nie na długo.
11:48 rano: dryyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyń!
- mmmmmm?
- córeczko, bo mam taką sprawę, wiesz ten nowy telefon ma internet i tam na allegro znalazłem taki zegarek, najlepszy, lepsze niż te co ci mówiłem wcześniej, ważniejszy znacznie, wiesz? - na jednym wdechu rodziciel wydukał.
- mmm...
- to mogłabyś mi ten zegarek na "kup teraz" kupić?
- mmmmmm.....
- wpisz "technos" to wyskoczy!
- mmmm.... halo? - ziewnęłam - cześć tatuś. mhm... nie śpię - zagadałam rezolutnie, coby się nie spostrzegł.
- to kupisz? - zniecierpliwiony tata dopytywał, a w głosie jego rozbrzmiewało rodzicielskie rozczarowanie higieną mojego życia.
- tak, tatku. Ale co?
(wdech nastąpił i ponowne wyjaśnienie)
- ok, kupię.
11:55 rano: dryyyyyń! dryyyyń!
- kupiłaś?
- tatuś, komputer odpalam.
12:07 rano: dryyyyyń kurwaaaaa córko odbierz dryyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyń!
- kupiłaś?
- nie tatusiu, to jest NIE NA ALLEGRO, tylko na TABLICA PE EL, nie ma "kup teraz", ten pan nie wysyła, ale mogę zadzwonić, bo z Warszawy.
- zadzwonisz?
- mhm, zadzwonię. Umawiać się i kupować?
- choćby nie wiem coooo! - zaklinał się tatuś na wszystek, że go chce i musi mieć. Ten zegarek.
Pojechaliśmy. Na sam środek Śródmieścia, na Politechnikę. Bo tam pan zegarek miał tatusiowy. Poszłam, zagadałam, mrygnęłam. Pan się patrzył podejrzliwie, bo - jak Osobisty kiedyś mi wyznał - jak próbuję flirtować, to mi na twarzy coś między sraczką a porażeniem wychodzi. Ale sprzedał pan i tak. A potem się zaczęło.
Bo po drodze jest Wola Park, tak? WIA DO MO. A tam, Osobisty szukać kurtki chciał. I szukał wybrednie i z pietyzmem:
- No nie, ta definitywnie ma solidne napy, ta ma podwójne szycie, polipropyloblabla przemaka, za mała, za duża, zbyt ciemna, zdecydowanie za jasna, nie ten odcień czarnego, zbyt sportowa, jak do kościoła, zbyt zimowa (?!), wieje mi w niej w jajka, gryzie w środku, bez ściągacza, za duży ściągacz, PFFF...rzepy?
A kiedy już kupiliśmy, trzeba było znaleźć czapkę. Ale nie byle myckę, o nie. Osobisty ma zawsze konkretny pomysł i tego pomysłu się trzyma. Lekko nad brwi, bez wora z tyłu, żeby nie hipstersko, żadnych mankietów i wywinięć, szew z boku, bez kolorów. "Pompon? Pfffffpfpfffffpffffffffff, zgłupiałaś?". Tak więc tak, tego, no.
I jestem królową fitness generalnie, bo ostatnio pięć godzin pieszo, na nogach, o własnych siłach i nie po pijaku, to ja spędziłam NIGDY. Co do dnia.
Kto nie posłucha Jasona, ten miękka fajka.
PS: kocham Ellen DeGeneres, a kto jej nie kocha, ten jakby nie posłuchał Jasona.
A potem - oooooo, tak, tak, OWSZEM, jest też "POTEM" - potem jeszcze spędziliśmy 6 godzin (słownie: sześć godzin), na planowaniu jutrzejszych zakupów domowo/meblowych. Kupić trzeba pierwszej pomocy produkty w IKEA:
- słoiki do kuchni, makaronowo-ryżowe, bo tak sobie upatrzyłam , ubzdurałam i co mi zrobicie? no...
- zasłona prysznicowa, bo mamy wannę,
- drążek prysznicowy, z tegoż powodu,
- kółka do zasłony, bo również także,
- wieszak na drzwi pojedynczy lub poszóstny,
- stojak na 9 butelek wina, choć u nas to będzie woda i "coś do picia, kobieto!", bo woda jest dla słabych i kobiet, co w sumie sprowadza się do jednego,
- lampa stołowa, KLUCZOWA DLA WYSTROJU WNĘTRZA, zupełnie niepotrzebna, "ale kosztuje tylko 9.99PLN, a darmowego się nie odmawia, jak pierwszej działki od nowego dealera" - wyjaśnił Osobisty,
- wieszaki plastikowe,
- tacki na sztućce, pędzle makijażowe i co tam jeszcze się upcha,
- komoda czerwona na zorganizowanie sprzętów makijażowo-paznokciowych, kiedy pozbędę się nadmiaru lakierów, cieni i co tam jeszcze jest (ktoś reflektuje?),
- stolik okołoławowy,
- latarka na dynamo, OWSZEM, tak, właśnie to mi Osobisty KONIECZNIE kazał dopisać, bo na wypadek IMPULSU ELEKTROMAGNETYCZNEGO - eny kłeszczyns? ha?
- dywan niepuchaty,
- lampa wyginalna, a mówię tak o niej, bo brzmi prawie jak lampa waginalna, a mnie to bardzo bawi, bo taki właśnie poziom reprezentuję od kiedy jestem królową fitness,
- regał słupek 30x30 do łazienki, na waciki i te inne,
- pudełka na pantalony i skarpety, coby zorganizować szafę.
Razem mniej niż cztery stówy na łeb.
Dodatkowo, koniecznie na allegro:
- magnesy na lodówkę, ozdobne, z troll face'mi, bo mam takie pojęcie o kuchni, że WIEM, ŻE MAGNESY MUSZĄ BYĆ, tak? No...
- słoiczki z magnesem, na przyprawy czy coś,
- kosz na pranie,
- kosz na śmieci,
- talerze obrotowe na półki,
- talerze/kubki/sztućce,
- duże szklanki do drinów,
- deska do krojenia.
Razem mniej niż dwie stówy na łeb.
Z tej okazji popełniłam wierszyk spontaniczny:
"Mój Osobisty, moje kochanie,
Niech ci z wrażenia nic w gardle nie stanie,
Niech ci z wrażenia nic w gardle nie stanie,
Nie bój się Luby, czuwam nad sumą,
Byśmy mieszkali ubogo, lecz z dumą,
Byśmy mieszkali ubogo, lecz z dumą,
Jesteśmy rozważni i romantyczni,
Zachłanni, lecz także ekonomiczni!"
Zachłanni, lecz także ekonomiczni!"
Hehehe kupiłaś mnie tym spontanicznym wierszem :D
OdpowiedzUsuńOdnotowano: czytelnicy doceniają poezję! Mryg.
OdpowiedzUsuńKochana, to macie 1 pokój alla wszystko, czy za tymi cudnymi oknami zasłoniętymi równie superowymi żaluzjami kryje się coś jeszcze ?!? ... małooooooooo fotosów ... Wąsikowa
OdpowiedzUsuńJest jeden pokój, jeden przedpokój, jedna kuchnia, jedna łazienka. Za cudnymi oknami zasłoniętymi równie superowymi żaluzjami kryje się taras.
OdpowiedzUsuń:)
na ktory to taras zaprosilam sie wlasnie w mojej wybujalej i jakze choro ostatnio szczesliwej wyobrazni, na cudownie, wesolo i niewatpliwie pijacko spedzona noc a moze i weekend...wiesz kto
Usuń